2) Molo
3) Słone miasto
4) Z wizytą na duńskiej wyspie
5) Rent a Tank
7) Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu
8) Pomnik zaślubin Polski z morzem
10) Gotycka Baszta Prochowa z resztą muru obronnego (XV/XVI w.)
Z pikerem na dorsza
Wielu szyprów skorzystało w ostatnich latach z unijnych dotacji i zdecydowało się złomować swoje kutry, przez co opustoszały polskie porty rybackie nad Bałtykiem. Choć ruch w nich mniejszy, to paradoksalnie stały się łatwiej dostępne i na pewno bardziej przydatne dla turystów wypoczywających nad morzem. Cieszą się zwłaszcza amatorzy wędkowania. Po dziesięcioleciach ograniczeń w wypływaniu na morze i zakazów amatorskich połowów można w końcu ruszyć po "wielką rybę". W większości portów jest w tej chwili przynajmniej kilka kutrów przystosowanych do wędkarskich wypraw na dorsza. Przy dobrej pogodzie rejsy są całodniowe. Obowiązują niezwykle proste procedury: wystarczy zabrać dowód osobisty i wnieść opłatę. Całą resztą, w tym ubezpieczeniem i pozwoleniem na wędkowanie w wodach morskich zajmują się organizatorzy.
Molo
Kołobrzeskie molo to wielka atrakcja miasta. Pierwsze molo w Kołobrzegu powstało w 1881 r. przy Pałacu Nadbrzeżnym i miało 100 m długości. Podczas II wojny światowej molo wraz z pałacem zostały zniszczone. To, po którym możemy dziś spacerować, zostało oddane do użytku 19 czerwca 1971 r.
Kołobrzeskie molo jest najdłuższą żelbetonową budowlą w Polsce. Szerokość współczesnego mola to 9 m, natomiast jego długość wynosi 220 m. Znajdują się tu ławeczki, na których można odpocząć i podziwiać pobliską latarnię morską. Na samym końcu mola usytuowano małą przystań dla statków wycieczkowych.
Słone miasto
Panew do odparowywania soli i haki panwiowe od dawna znajdują się w herbie Kołobrzegu. Od bardzo wczesnego średniowiecza (VII w.) pozyskiwano sól ze źródeł solanki bijących w okolicy dzisiejszej Wyspy Solnej. Tutaj zaczynał się w średniowieczu słynny Szlak Solny, któremu miasto zawdzięczało bogactwo. Sól przyciągała do Kołobrzegu kupców, tak jak dziś wysoko zmineralizowane solanki ściągają kuracjuszy. Poza dobrodziejstwem zawartym w słonej wodzie uzdrowisko może zaoferować specyficzny mikroklimat oraz pokłady cenionej borowiny. Na nadmorskim bulwarze i w parkach widać bardzo wielu Niemców. Ich język słychać we wszystkich, luksusowo urządzonych sanatoriach. Tradycje uzdrowiskowe w mieście pielęgnowane są już od prawie 200 lat. Leczy się tu choroby układu oddechowego, krążenia, narządów układu ruchu (reumatyczne, zwyrodnieniowe, pourazowe) oraz choroby układu hormonalnego i przemiany materii (głównie cukrzycy i tarczycy).
Na Wyspie Solnej, w pobliżu ul. Solnej i mostu na Parsęcie znajduje się główna atrakcja uzdrowiska - ogólnodostępne źródło solankowe, które warto zobaczyć. Z małego rzygacza wypływa do kamiennej studzienki strumień sześcioprocentowego wodnego roztworu soli. Kto chce, może osobiście popróbować smaku palącej przełyk solanki, zalecamy jednak wstrzemięźliwość w degustacji. Poza nieocenionymi walorami kuracyjnymi kołobrzeska solanka jest gotową zalewą do kiszenia ogórków. Późnym latem i jesienią przy źródle można spotkać mieszkańców napełniających duże pojemniki wodą, która trafi do słojów z najzdrowszymi kiszonymi ogórkami w Polsce. Są nasycone mikroelementami, doskonale się przechowują i mają niezrównany smak.
Z wizytą na duńskiej wyspie
Wczasowicze wypoczywający w Kołobrzegu i pobliskich nadmorskich kurortach mogą skorzystać z oferty Christiansofarten Bornholm Express lub Kołobrzeskiej Żeglugi Pasażerskiej i udać się na jedno- lub kilkudniową wycieczkę na Bornholm. Rejs z Kołobrzegu do Nexo trwa zaledwie od 2,5 h (wodolotem) do 4,5 h (katamaranem). Wyspa mierząca wzdłuż i wszerz zaledwie 38 i 28 km to raj dla rowerzystów, dla których przygotowano liczne ścieżki rowerowe prowadzące do najciekawszych miejsc. Bornholm to także piękne piaszczyste plaże południowego wybrzeża i malownicze klify w północno-wschodniej części wyspy, przyciągające zwłaszcza malarzy.Wypoczynek na Bornholmie cenią sobie windsurfingowcy, nurkowie, żeglarze,a zwłaszcza wędkarze - tutejsze nieskażone rzeki i strumienie obfitują bowiem w ryby. Wspaniale przygotowane pola golfowe przyciągają miłośników tej gry. Nexo, do którego przybijają statki z polskimi turystami to niewielkie miasteczko liczące około 4 tys. mieszkańców. Jego wielką atrakcją jest Park Motyli przy Gl. Ronnevej 14, w którym w ogromnej cieplarni, w otoczeniu tropikalnej roślinności można podziwiać tysiące różnobarwnych egzotycznych i co ważne żywych (!) motyli. (www.bornholm.modos.pl) Obowiązkowym punktem wycieczki rodzin z dziećmi jest także Joboland, do którego można dojechać kursującymi co godzinę autobusami linii "7". To wesołe miasteczko z małym zwierzyńcem i wspaniałym aquaparkiem. Są tu wspaniałe wodne zjeżdżalnie, szalona rzeka do pokonania w gumowych "oponach", kolejka górska, tor przeszkód, karuzele, baseny, pokazy sztuk magicznych i wiele, wiele atrakcji (www.joboland.dk). Trudno stąd wyjść - zwłaszcza dzieciom. By zdążyć na rejs powrotny do Polski można spróbować przekupić nasze pociechy bornholmskimi lodami Krolle Bolle, nazwanymi tak od imienia małego poczciwego trola, który jest zarazem opiekunem wyspy i jej symbolem. Zmęczeni i zgłodniali turyści znajdą na Bornholmie wiele przytulnych barów i restauracji serwujących regionalne potrawy. Znawcy tematu polecają Sol over Gudhjem - świeżo uwędzonego śledzia podawanego z surowym żółtkiem, szczypiorkiem i rzodkiewkami. Przydatne informacje o Bornholmie: cenach, komunikacji, itp. znajdziecie Państwo na stronie: www.bornholm.pl
Rent a Tank
Na skraju miasta, przy drodze do Koszalina wielki szyld "Przejażdżki wojskowym sprzętem pancernym" kusi dużych i małych miłośników serialu Czterej pancerni i pies. Zainteresowani niekonwencjonalną formą wypoczynku i dobrą zabawą mogą pod okiem instruktora, czuwającego nad bezpieczeństwem pancernych, odbyć przejażdżkę, która dostarczy niepowtarzalnych wrażeń. Wybrać można wycofane z armii: czołg T55 (36 ton, 800 koni mechanicznych, 350 litrów ropy na 100 km!!!), samochody pancerne, transportery opancerzone lub pływający transporter samobieżny.
Przejażdżki ciężkim sprzętem odbywa się wyłącznie w charakterze pasażera. Dla dopełnienia wojskowej przygody koniecznie trzeba spróbować prawdziwej grochówki z wojskowej kuchni polowej i postrzelać z broni pneumatycznej na strzelnicy. A w sklepie z artykułami wojskowymi można kupić na pamiątkę lub jako upominek twarzowy hełm.
Latarnia morska
Na przekór falom i piratom (54°11’17’’N / 15°33’22’’E) Po raz pierwszy światło kołobrzeskiej latarni zapalono w 1666 r. Ogień pojawiał się na niej tylko wtedy, gdy jakiś statek zbliżał się do portu. Ponieważ miasto było szczególnie narażone na napady morskich rabusiów, u ujścia Parsęty do morza zbudowano warownię, która broniła portu. W 1899 r. obok kołobrzeskiej twierdzy powstała stacja pilotów z 25-metrową wieżą latarni. Czerwone charakterystyczne światło miało wówczas zasięg około 8 mil morskich. W 1909 r. kołobrzeską latarnię przebudowano, nadając jej nową masywną sylwetkę. W marcu 1945 r. wysadzili ją wycofujący się Niemcy. Latarnię odbudowano w nowym miejscu, na platformie starego fortu. Ponieważ do zaprawy użyto piasku z plaży, na wewnętrznym tynku wieży widać dziś potężne wykwity solne. W 1981 r. przeprowadzono kapitalny remont, przystosowując obiekt do potrzeb licznie odwiedzających go turystów.
Warto wiedzieć, że kołobrzeska latarnia znalazła się w herbie pochodzącej z Pomorza rodziny Kolbergów, którym szlachectwo nadano w okresie istnienia Królestwa Polskiego w 1829 r. Najsłynniejszy polski etnograf, Oskar Kolberg, wbrew Niemcom przypisującym mu germańskie pochodzenie, swoje słowiańskie korzenie wywodził właśnie od Kołobrzegu, który po niemiecku nazywał się Kolberg.
Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu
Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu, które istnieje od 1963 r. i uchodzi za ciekawe miejsce, zarówno dla małych i dużych chłopców. Zbiory militariów od czasów wczesnego średniowiecza do współczesności, prezentowane na wystawie Dzieje oręża polskiego, zgromadzono w głównej siedzibie muzeum przy ul. Emilii Gierczak 5. Ekspozycję zwiedza corocznie ok. 100 tys. turystów.
Zainteresowanie militariami jest ogromne. Obok broni muzealnicy prezentują mundury, sprzęty wojskowe, a nawet przedmioty osobiste należące do żołnierzy. Szczególnie cenne są zbiory z czasów II wojny światowej, wśród nich słynna maszyna szyfrująca "Enigma".W jednej z sal muzeum zgromadzono znaleziska z ostatnich lat. Są nimi wraki samolotów wydobyte przez płetwonurków. Na szczątkach "latającej fortecy", bombowca Boeing B-17G, widać wyraźnie amerykańską białą gwiazdę. Samolot został zestrzelony przez Niemców 21 czerwca 1944 r. w czasie wyprawy bombowej nad Berlin. Spadł do jeziora Stolsko leżącego 22 km na północny-zachód od Szczecina (współcześnie jego środkiem przebiega granica polsko-niemiecka). Drugi z wraków do 1991 r. leżał na dnie Bałtyku, tuż przy wejściu do kołobrzeskiego portu. Był to niemiecki samolot myśliwski Focke-Wulf 190F zestrzelony przez Rosjan 4 marca 1945 r. Razem z wrakiem wydobyto szczątki pilota i lecącego z nim mechanika, którzy po latach doczekali godnego pogrzebu. Znalezione przy nich osobiste drobiazgi wyeksponowano w gablocie.Ciekawym eksponatem jest niemiecki karabin Mauser. Najprawdopodobniej niesiony siłą eksplozji wbił się w pień, z którym trafił po latach do muzeum. Jest tu autentyczny, postrzelany pociskami sztandar polskiego 10 pułku piechoty, na którym żołnierz-krawiec wyszył nazwy pól bitewnych. Pomyślano także o wydarzeniach całkiem współczesnych. W jednej z gablot można obejrzeć eksponaty związane z udziałem polskich żołnierzy w misji w Iraku. Szczególnie ciekawie prezentuje się kilka sztuk "zdobytej" tam broni.Sporą część muzeum stanowi ekspozycja plenerowa urządzona na placu bezpośrednio przy budynku głównym. Stoją tu transportery opancerzone, czołgi, samoloty, wyrzutnie rakiet itp. Cenną pamiątką jest maszt i działo z ORP "Burza", słynnego niszczyciela z lat II wojny światowej.
Wystawa w Muzeum Oręża Polskiego przy ul. Gierczak jest nieczynna w poniedziałki, we wtorki można zwiedzać tylko część plenerową. Od środy do niedzieli zaprasza w godz. 10.00-16.00 (we czwartki 11.00-17.00).
Pomnik zaślubin Polski z morzem
Pomnik zaślubin z morzem został odsłonięty 3 listopada 1963 r. Upamiętnia on zaślubiny Polski z morzem, które miały miejsce nieopodal latarni morskiej, po zdobyciu miasta przez odziały Wojska Polskiego 18 marca 1945 r. Symboliczny pierścień do morza wrzucił kapral Franciszek Niewidziajło. W miejscu tym, na plaży stoi maszt z powiewającą flagą.
Kościół rektorski
Kościół rektorski pw. Niepokalanego Poczęcia NMP wybudowano w XIX w., w stylu zbliżonym do gotyckiego, na planie prostokąta. W kościele urządzono cztery ołtarze: główny NMP oraz boczne: Serca Jezusowego, MB Królowej Polski, św. Antoniego Padewskiego. Przed II wojną światową budowla służyła protestantom. Od 1945 roku funkcjonuje jako świątynia rzymskokatolick. Od 1994 roku jest kościołem rektorskim dla emerytowanych kapłanów. Ostatni remont przeprowadzono w 2004 roku.
Gotycka Baszta Prochowa z resztą muru obronnego (XV/XVI w.)
Gotycka Baszta Prochowa z resztą muru obronnego (XV/XVI w., przebudowana 1960). Nazwa Baszta Prochowa powstała po 1945 r.W rzeczywistości ta jedyna,zachowana do dzisiaj baszta była basztą lontową. Rzeczywista baszta prochowa była okrągłym budynkiem (prawdopodobnie) i znajdowała się gdzieś u zbiegu ulicy Kagtedralnej i Rzecznej. Podobno prawdziwa Baszta Prochowa spłonęla 3 maja 1657 r, a raczej wybuchła, gdy uderzył w nią piorun. Eksplozja podobno była straszna, a baszty prochowej nie odbudowano, gdyż już wtedy w mieście powstały nowożytne fortyfikacje, a po 1945 r Basztę Lontową przezwano niesłusznie Prochową.